Po dłuższej przerwie...
Aparat fotograficzny wyjechał na wczasy :)
Ja zostałam w domu, niestety :(
Pod koniec lipca fotografował góry "Karkonosze". Znawcy dostrzegą wodospad "Szklarka" i widok na "Śnieżkę". Pierwszy raz wnuki pojechały podziwiać polskie góry. Dodatkową atrakcją był nocleg w namiocie.
"Bursztynek, bursztynek znalazłem go na plaży", śpiewał Franek po powrocie znad morza. Na szczęście pogoda dzieciom dopisała. Przez dwa tygodnie zaledwie jeden dzień padało. Uf, szczęściarze :)
W ogrodzie sielankowy nastrój, skończyły się ulewy, jest więcej słońca. Zakwitły lilie kupione wczesną wiosną na targu. Miały być purpurowe, nakrapiane... hm. A tak czekałam :)
W starej stodole zrobiło się bajecznie kolorowo.
Zagadka: Jak sprawić by kurki czuły się szczęśliwe (czytaj: spokojne i odprężone). Moje zaczęły nieść się w melisie!!! Nawet kurki znają jej uspokajającą moc hihi.
Jak widać jajek przybywa :)
Teraz czaję się z aparatem na właścicielkę tych jaj.
Oczywiście odkrycia dokonały wszędobylskie wnuczki :)
Sielanka trwa...
Te małe gruszeczki "ulęgałki" są bardzo słodkie. Gałęzie co roku zwieszają się pod ciężarem owoców. Niestety nie nadają się na przetwory. Staramy się je zjadać na bieżąco :)
Pigwa, sezon na zbiory dopiero późną jesienią, ma jeszcze czas. Będzie większa od gruszki, żółta, pokryta charakterystycznym meszkiem. Bomba witaminowa a naleweczka super.
Wnuczki od rana buszują po ogrodzie. Kto pierwszy ten lepszy!
Kilka krzaczków tej późnej odmiany to był strzał w dziesiątkę.
Te kwiatki "tytoń ozdobny" co roku wysiewam specjalnie dla Franka. Pod wieczór, gdy wszystkie inne kwiaty są już zamknięte, tytoń rozsiewa słodką woń wabiąc niezwykłe motyle "zawisaki". Wygląda to to jak koliberek. Porusza się niezwykle szybko, potrafi w locie zatrzymać się w miejscu. Przy pomocy swojej długiej trąbki wypija sok z tych niepozornych kwiatków. Franek obiecał mi, że upoluje jednego, oczywiście aparatem :)
W tle, tuż za świerkiem, olbrzymie topinambury. Zawsze są duże, ale w ty roku pobiły rekord, mają prawie 3 metry wysokości. Jak przystało na rośliny rodem z dżungli lubią deszcze. Mokry czerwiec bardzo im posłużył. W książce wyczytałam, że ich kłącza po ugotowaniu nadają się do jedzenia. Próbowałam... smakują jak słodkie ziemniaki, bataty.
Moje ptactwo w wakacyjnym nastroju. To, że koty lubią się wylegiwać w słońcu wszyscy wiedzą ale indyki???
Kąpiel w piasku i spacery. Naprawdę na każdym kroku czuje się wakacyjny nastrój.
Mam w ogrodzie kilka starych odmian jabłoni i grusz. Gruszki z tego drzewa będą dojrzałe dopiero na Boże Narodzenie. Zbieram je przed pierwszymi przymrozkami i przechowuję w skrzyni ze zbożem aż do Świąt.
Owoce tej jabłoni pięknie się przebarwiają jesienią. To moja ulubiona odmiana na jabłecznik. Piekę go na kruchym spodzie, jabłka doprawiam cynamonem. Na wierzch kładę jeszcze cieniutką warstwę ciasta, którą po upieczeniu obficie lukruję. Pycha!!!
Jeżówka - zwierzówka hihi, na jednym kwiatku dwa bąki, pszczółka i zielony żuczek. Cudnie :)
Bardzo dziękuję za odwiedziny mojego domku w lesie i serdecznie witam nowych gości.
Na ostatnie tygodnie wakacji życzę wszystkim równie sielankowego nastroju.
Ładujcie akumulatory!!!