Obserwatorzy

czwartek, 6 grudnia 2012

Leżakowanie - robótki - prezenty



Czas płynie tylko jakoś wolniej dlatego od świtu do nocy wypełniam go pracą.
Dużo szydełkuję ,robię na drutach,czytam itp

                              Skończyłam ...... ,jest bardzo ciepły a wzorek prosty




 
 
Gwiazdeczki - wzorek dostałam od DOROTKI z blogu Sielankowe dzierganie
Bardzo dziękuję Dorotko
(aparat trochę przekłamuje kolory bo gwiazdki są w pięknej czerwonej i zielonej barwie)
 
 
Szydełkowe mikołajki dla HANI
 
 
Trochę  ozdób świątecznych.
 
 
 
 
 
PREZENTY i NIESPODZIANKI
 
Paczuszka przyszła do mnie od DANUSI z blogu "Babusiowe robótki."Wszyscy chyba znacie jej dobre serduszko i wrażliwą duszę oraz piękne prace.
Danusię znam już długo ,jeszcze nie prowadziłam bloga jest dla mnie najdroższą przyjaciółką,choć znamy się tylko z netu wciąż mam nadzieję,że spotkamy się.
Dziękuję bardzo za prezenty :otrzymałam piękne karteczki do wysłania,serwetkę,przyprawy ,nici do szydełkowania oraz pierniczki cudnie udekorowane i książęczkę "Nowenna do Świętej Rity"czczonej w Parafii Nowy Sącz.
 
 
 
To kolejny prezent i niespodzianka od ABIGAIL z blogu "Kot pies i węże."
Dostałam piękną choinkę ubraną w bombki z wizerunkiem moich zwierzaków i kwiatów z mojego ogrodu oraz patyczaków.Bardzo dziękuję.
 
 
 
Poszczególne bombki  ,przyznacie  że są przepiękne.
 




 




 
                                                             

 
 
Kolejną niespodziankę sprawiła mi ILONKA z blogu" Moja mała zagroda i ja".Zadzwoniła do mnie i pogadałyśmy sobie trochę Nawet nie wiecie ile taka rozmowa może sprawić
radości.Bardzo dziękuję.ILONKO
 
 

Dziękuję ANI -(anka wrocławianka) z blogu" a za moimi drzwiami ",która pomogła mi zapisać się i wstawić zdjęcia moich zwierzaków do klubu zwierzolubnych
 
 
 
DZIĘKUJĘ wszystkim za komentarze i słowa otuchy .Każdy WASZ komentarz to słodycz w tym trudnym dla mnie okresie.
WITAM  nowych gości i  dziękuję za odwiedziny w bukowym lesie
 
 

 
 
 
 
 

piątek, 30 listopada 2012

NADZIEJA i ............

28 listopada jechałam na badanie kontrolne pełna optymizmu i nadzieji.Po prześwietleniu słowa usłyszane od Pana Doktora spadły nam mnie jak grom z jasnego nieba.NIESTETY bardzo słabo się noga zrosła i kolejne 6 tygodni leżenia,nie ma mowy o żadnym wstawaniu.
Jak zobaczyłam zdjęcie to się przeraziłam -20 blaszek zamontowanych na kości o wymiarach 1cmx3cm i ledwo co zespolone złamanie.

 
Nie wiem co mam pisać bo tak  mnie ta wiadomość sparaliżowała i przytłoczyła,Nie potrafię myśleć pozytywnie ,muszę mieć czas by pogodzić się z tym faktem.Wiem,że jesteście ze mną całym sercem i za to dziękuję WAM bardzo.

                          Na zdjęciu  moja droga do domku,obyście nie błądzili i trafili bez kłopotu.
                          DZIĘKUJĘ  wszystkim za odwiedziny i tyle ciepłych słów oraz duchowego wsparcia..

                                                                       
Przesyłam WAM wszystkim słoneczny bukiet i pozdrawiam serdecznie,

















sobota, 24 listopada 2012

JESZCZE TYLKO......

Jeszcze tylko 5 dni zostało mi do badania kontrolnego.
Czas 6 tygodni jakoś zleciał ale tylko dzięki WAM i WNUKOM.Tyle  ciepłych słów i duchowego wsparcia doznawałam każdego dnia czytając Wasze maile i komentarze ,że  nie czułam się samotna  i  nieszczęśliwa.
Moje Wnuki też zabawiały mnie Hania śpiewaniem, Franek graniem na akordeonie i czas jakoś leciał.Pierwsze dni pobytu w domu myślałam,że to będzie wieczność ale zajęłam się czytaniem,robótkami i oglądaniem telewizji=bo staruszek telewizor padł i kupłam sobie nowy.
Poprosiłam mojego Wnuczka o zrobienie kilku zdjęć i oto one:
 
 Moje świąteczne ozdoby.
Wszystko czeka na usztywnianie.
 
 
 
KAJTEK mój towarzysz niedoli.Przez cały czas leżał przy mnie,nawet na chrupki nie wychodził tylko czsem do kuwety.Kajtuś bardzo przeżył moją nieobecność w domu,kiedy byłam w szpitalu i chyba dlatego tak warował przy mnie.
 
 
 
 
Tak wygląda moje leżakowanie,wszystko mam pod ręką.
 
 
Córka poprosiła mnie o broszkę  .Cały dzień walczyłam z tym drobiazgiem.Kończę też sweterek na zimowe chłody ale zdjęcia będą dopiero zrobione.
 
W środę przyjedzie po mnie karetka i zawiezie mnie do Poradni Ortopedycznej co będzie dalej zobaczymy,Jestem dobrej myśli,przecież Święta się zbliżają.
 
SERDECZNIE  dziękuję WSZYSTKIM ,
Zapraszam do domku w lesie i witam nowych gości.
 

niedziela, 28 października 2012

Małe szczęścia i wielkie nieszczęścia

Moje wnuki na poczatku pażdziernika wybrały się na ostatnie wakacje do Chorwacji.Tam czekał na nich jacht i wielka przygoda.Mój zięć Wojtek 3 lata zdobywał uprawnienia sternika jachtowego stąd decyzja tygodniowch wakacji i samodzielne pływanie wydzierżawionym jachtem.
Wrócili w niedzielę 7 pażdziernika bardzo póżno w nocy(musieli pokonać samochodem 1600 km)
Rano córka pojechała do pracy a Wojtek z wnukami odpoczywali po męczącej podróży.
                    Mój dzień zaczął się zwyczajnie,dojenie ,karmienie,prace w ogrodzie.W południe po nakarmieniu zwierzaków poszłam po kózki i wpuszczając je do zagrody tak nieszczęśliwie upadłam,że juz nie mogłam wstać.Szczęście,że Wojtek był w domu(bo tak to razem wszyscy wyjeżdżają rano i wracają pod wieczór),bo inaczej czekała bym do wieczora na pomoc.Pogotowie zabrało mnie do szpitala i tam okazało się ,że mam złamaną kość udową z przemieszczeniem i odpryskami.W czwartek miałam operację .Po dwóch tygodniach karetka przywiozła mnie do domu i 6 tygodni muszę leżeć,jestem zdana na pomoc wnuków ,córki i zięcia.Dla nich to trudny okres,nigdy nie zajmowali się gospodarstwem.Wojtek nauczył się doić i karmić ptactwo.Hania uczyła rodziców jak to się wszystko robi,gdzie szukać jajek i jak wołać kaczuszki czy indyki do zagrody.Moja Wnusia zawsze to robiła ze mną więc jej wiedza okazała się niezbędna do prowadzenia gospodarstwa




               W czasie mojego pobytu w szpitalu kolejne nieszczęście,Wnuki poszły zbierać jabłka,pieski też się wybrały.Na łące pasły się kozy i psy zaczęły je ganiać dopadły Zuzię i poszarpały.Hania krzyczała ale tylko Bela wróciła,Franek biegł po Tatę i dopiero Suseł odpuścił.Weterynarz wezwany przez Wojtka założył kilkanaście szwów i skasował 200 zł.Po trzech dniach kózka padła.Jak by tego wszystkiego było mało w niedzielę kolejna tragedia Suseł został wypuszczony z kuchni by się załatwił i wystarczyły 3 min wraz z Belą zagryzły kolejną kózke,nie było już co ratować.Trudno mi o tym wszystkim pisać bo łzy same lecą  a serce boli bo.Hania bardzo przeżyła te wydarzenia.Broni Beli ale ciągle powtarza,że trzeba Susełkowi znależ nowy domek taki bez kózek.Moim zwierzakom też się  świat zawalił dla nich to ja byłam przewodnikiem i tylko mnie słuchały.







                            Jestem jak to drzewo.

 
Oto główny winowajca .Suseł jest młodym psem,dopiero w listopadzie będzie miał rok.Wymaga twardej ręki i ułożenia.Może ktoś  pomoże mi znałeż nowy domek dla niego.
To Bela.Była szkolona by zaganiać kozy do zagrody,jednak zabrakło jednej komendy "wróć"
 
Frytka moja jedyna kózka.
 
 
 
Dla polepszenia nastroju parę fotek z pobytu Wnuków w Chorwacji.Ja też dopiero  miałam okazje je zobaczyć.
Rejs rozpoczął sie w mieście TROGIR,potem na wyspę BRAC                                                                                              
 
 
 
To Franek pierwsze próby sterowania jachtem
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Pewnie znacie te kwiaty
 
 
                           Ota Hania przygotowana na nadchodzącą fale.              

BARDZO dziękuję za wszystkie słowa pociechy i otuchy.Czytając Wasze komentarze wiem ,że mam wielu znajomych na których zawsze mogę liczyć.
ANIU(blog Za moimi drzwiami) Tobie dziękuję z całgo serca.
Czytając komentarze płakałm ale z szczęścia,teraz wiem,że nie jestem sama.Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do odwiedzania domku w lesie.
Zima zawitała widzę płatki śniegu,mam nadzieję że na krótko bo wiele prac nie zdążyłam zrobić w ogrodzie.Dopiero 28 listopada mam kontrolę w Poradni Ortopedycznej,przyjedzie karetka po mnie a co będzie dalej zobaczymy.Jestem dobrej myśli i przy Waszym wsparciu wierzę ,że wszystko  ułoży  się pomyślnie.