Wrócili w niedzielę 7 pażdziernika bardzo póżno w nocy(musieli pokonać samochodem 1600 km)
Rano córka pojechała do pracy a Wojtek z wnukami odpoczywali po męczącej podróży.
Mój dzień zaczął się zwyczajnie,dojenie ,karmienie,prace w ogrodzie.W południe po nakarmieniu zwierzaków poszłam po kózki i wpuszczając je do zagrody tak nieszczęśliwie upadłam,że juz nie mogłam wstać.Szczęście,że Wojtek był w domu(bo tak to razem wszyscy wyjeżdżają rano i wracają pod wieczór),bo inaczej czekała bym do wieczora na pomoc.Pogotowie zabrało mnie do szpitala i tam okazało się ,że mam złamaną kość udową z przemieszczeniem i odpryskami.W czwartek miałam operację .Po dwóch tygodniach karetka przywiozła mnie do domu i 6 tygodni muszę leżeć,jestem zdana na pomoc wnuków ,córki i zięcia.Dla nich to trudny okres,nigdy nie zajmowali się gospodarstwem.Wojtek nauczył się doić i karmić ptactwo.Hania uczyła rodziców jak to się wszystko robi,gdzie szukać jajek i jak wołać kaczuszki czy indyki do zagrody.Moja Wnusia zawsze to robiła ze mną więc jej wiedza okazała się niezbędna do prowadzenia gospodarstwa
W czasie mojego pobytu w szpitalu kolejne nieszczęście,Wnuki poszły zbierać jabłka,pieski też się wybrały.Na łące pasły się kozy i psy zaczęły je ganiać dopadły Zuzię i poszarpały.Hania krzyczała ale tylko Bela wróciła,Franek biegł po Tatę i dopiero Suseł odpuścił.Weterynarz wezwany przez Wojtka założył kilkanaście szwów i skasował 200 zł.Po trzech dniach kózka padła.Jak by tego wszystkiego było mało w niedzielę kolejna tragedia Suseł został wypuszczony z kuchni by się załatwił i wystarczyły 3 min wraz z Belą zagryzły kolejną kózke,nie było już co ratować.Trudno mi o tym wszystkim pisać bo łzy same lecą a serce boli bo.Hania bardzo przeżyła te wydarzenia.Broni Beli ale ciągle powtarza,że trzeba Susełkowi znależ nowy domek taki bez kózek.Moim zwierzakom też się świat zawalił dla nich to ja byłam przewodnikiem i tylko mnie słuchały.
Jestem jak to drzewo.
Oto główny winowajca .Suseł jest młodym psem,dopiero w listopadzie będzie miał rok.Wymaga twardej ręki i ułożenia.Może ktoś pomoże mi znałeż nowy domek dla niego.
To Bela.Była szkolona by zaganiać kozy do zagrody,jednak zabrakło jednej komendy "wróć"
Frytka moja jedyna kózka.
Dla polepszenia nastroju parę fotek z pobytu Wnuków w Chorwacji.Ja też dopiero miałam okazje je zobaczyć.
Rejs rozpoczął sie w mieście TROGIR,potem na wyspę BRAC
To Franek pierwsze próby sterowania jachtem
Pewnie znacie te kwiaty
BARDZO dziękuję za wszystkie słowa pociechy i otuchy.Czytając Wasze komentarze wiem ,że mam wielu znajomych na których zawsze mogę liczyć.
ANIU(blog Za moimi drzwiami) Tobie dziękuję z całgo serca.
Czytając komentarze płakałm ale z szczęścia,teraz wiem,że nie jestem sama.Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do odwiedzania domku w lesie.
Zima zawitała widzę płatki śniegu,mam nadzieję że na krótko bo wiele prac nie zdążyłam zrobić w ogrodzie.Dopiero 28 listopada mam kontrolę w Poradni Ortopedycznej,przyjedzie karetka po mnie a co będzie dalej zobaczymy.Jestem dobrej myśli i przy Waszym wsparciu wierzę ,że wszystko ułoży się pomyślnie.
Halszko, dziś sobie już wszystko doczytałam, co mi wcześniej umknęło. A teraz jeszcze i świeżą notatkę. Masz cudowne wnuki. I wspaniałe gospodarstwo. Wielki żal, że spotkało Cię tyle przykrości i smutku. Trzymajmy się myśli, że wszystko się ułoży i jak najszybciej wróci zdrowie i siła, a smutek zatrze czas. Na pewno trudno Ci pogodzić się z unieruchomieniem, podczas gdy opieka nad zwierzętami i ogrodem wymaga nieustannej troski i dbałości, po prostu ciężkiej pracy, ale Twoja rodzina zajmie się wszystkim. Często wydaje nam się, że nikt nie poradzi sobie z obowiązkami lepiej niż my, ale w takich właśnie awaryjnych sytuacjach należy zdać się na innych. A Ty może ten czas wykorzystasz na szydełkowanie swoich pięknych ozdób na okna, i nie tylko. Są niezwykłe.
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Cię pozdrawiam, Halinko. :)
I uściskaj Hanię i Franka. Wspaniałe dzieciaczki. Opowiem o nich swojemu synowi, spodobają mu się. Szkoda, że jesteście tak daleko.
JolkaM
Kochana, bardzo mi przykro się zrobiło jak przeczytałam Twojego posta, wyobrażamsobie co musisz przezywać. Trudno mi znaleść słowa pocieszenia, ale ja zawsze staram się myśleć, że wszystko w życiu jest po coś, trudno nam w to uwierzyć kiedy dopada nas nieszczęście, ale to wszystko minie, a Ty będziesz silniejsza i może poznasz jakąś wcześniej nieujawnioną cechę Twoich najbliższych, dla nich to tez czas sprawdzianu.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko! Dużo zdrówka!
Halinko, Jola powyżej tak pięknie napisała, że mogę się tylko podpisać i prosić, abyś się odzywała i jeśli masz dostęp do komputera korzystała z niego;-) Będzie dobrze! Żle już było.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze Halszko jest Twoje zdrowie więc dbaj o siebie a czas goi rany więc trzeba w to wierzyć , za oknem śnieg a u Ciebie piękne słoneczne zdjęcia ...eh..pomarzyć można :))
OdpowiedzUsuńMiłego dnia życzę Tobie Halszko Ilona
Halszko, to takie straszne, kiedy wlasne psy biora sie za zwierzeta z domowego stada i to na oczach dzieci. Nie wiem, co bylo dla nich impulsem do takiego zachowania, normalnie tak sie nie dzieje, bez wzgledu na to, jak mlody jest pies. To byly przeciez "ich" kozy, znajome zapachowo, wiec cos jest nie tak. I mysle, ze decyzja o oddaniu go w inne rece jest sluszna.
OdpowiedzUsuńA Tobie zycze cierpliwosci w dochodzeniu do zdrowia, bedzie dobrze.
wszystko zwaliło Ci się na głowę tak na raz szkoda że mieszkam tak daleko bo bym pomogła a psa jak najszybciej wydaj bo jak ruszył zwierzę raz to będzie to robił juz cały czas - wiem bo kiedyś też takiego miałam ale szybko się go pozbyłam trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia Basia
OdpowiedzUsuńBardzo,bardzo współczuję.Wrócisz do zdrowia,to i wszystko wróci do normy.Jeśli mogę doradzić.....masz swojskie jajka,mleko>>skorupki sparzyć,usunąć błonkę i wysuszyć.Zmielić na proszek.....szklanka mleka+1łyżka proszku ze skorupek.Ja tak skutecznie wspomogłam swój złamany kręgosłup!Życzę bardzo szybkiego powrotu do zdrowia!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKochana ale nie fortunnie upadłaś dobrze że masz wsparcie rodziny to najważniejsze . teraz musisz się kurować i powolutku wracać do twojego życia. Trzymam za ciebie gorąco kciuki i wspieram cię serduchem !!!! Tak nawiasem mówiąc kurcze ja upadam często gdy plucha na dworze a w gumowce ślizgają się jak na lodowisku , i tak myślę kurcze kto by mi pomógł ?? No niestety nikt dlatego ciesz się że masz tak wspaniałą rodzinę to da ci siłę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę, kuruj się kochana, dobrze, że masz opiekę, nie martw się rodzinka poradzi sobie z gospodarstwem;) To dla niech też przygoda. Trzymaj się i uważaj na siebie:)
OdpowiedzUsuńMyślami jestem z Tobą - teraz będzie już tylko lepiej - buziaki :) ewa
OdpowiedzUsuńDalej juz musi być lepiej. Wracaj szybko do zdrowia Halszko. Dobrze, że możesz liczyć na bliskich. Szkoda tylko że dzieci musiały patrzeć na te smutne wydarzenia ale cóż taka jest przyroda, choć pies domowy powinien tolerować zwierzęta gospodarskie. Może znajdzie się dobry dom dla niego
OdpowiedzUsuńskąd to dziwne zachowanie psa ta agresja nie miałabym do niego zaufania i też szukałabym dla niego domu bez zwierząt
OdpowiedzUsuńOj to się pokomplikowało ze wszystkim.
OdpowiedzUsuńNie każdy pies lubi inne zwierzęta,
jak są razem chowane to co innego...
Jedyna rada szukać im domów albo nie brać kózek...
Zdrowia życzę...przede wszystkim...
Halinko, ja powtarzać się już nie będę, wszystko Ci już napisałam, bo nie zmienisz już tego co się stało.
OdpowiedzUsuńTeraz głowa do góry, myśl o swoim zdrowiu, dzieci Ci pomogą w obejściu. Uściskaj Hanię i Franka.
Tobie życzymy dużo zdrowia i cierpliwości.
Pozdrawiamy, pa.
Przepraszam, jam spóźniona w blogowym świecie, ale dopiero wróciłam z pracy.
Halszko, nie mam pojęcia co się dzieje.
UsuńNapisałam dwa długie komentarze.Uleciały gdzieś w kosmos.
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
Serdecznie pozdrawiam
Życzę Ci dużo zdrowia i samych miłych chwil. Wakacje bardzo przyjemne, Mój syn tez mam na imię Franek :)
OdpowiedzUsuńHaniu wczoraj zzarło mi tu komentarza:((..A mi sie wydaje ,że jednak jesteś drzewem oliwnym....one nawet po latach ,ścięte,powalone na nowo wypuszcza soki i daje owoce!!! dla waszej rodzinki to egzamin z zycia...no cóż-zdajecie go wszyscy na 6!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńHalszko ułoży się wszystko tak szybko, że aż się zdziwisz :) Wierzę w to!
OdpowiedzUsuńp.s. jesteśmy z tego samego województwa :))
Halszko,tak mi przykro,że takie przykre wydarzenia pojawiły się w Twoim życiu.Nic nie wiedziałam.Wyobrażam sobie,co przezywasz,nie dosyć,że sama masz problem z własnym zdrowiem,to jeszcze te biedne kózki.Jestem z Tobą myślami,(Danusia opowiadała mi o Tobie),ale trzeba mieć nadzieję,że po latach ,,chudych,,( w różnym sensie) przychodzą ,,tłuste,,.Trzymaj się kochana.Najważniejsze,że wnuki zadowolone ,a Ty na dobrej drodze do zdrowia.
OdpowiedzUsuńWitaj *Halszko -
OdpowiedzUsuńtrafiłam tutaj przez przypadek - właściwie w życiu wszystko dzieje się przypadkowo i z jakiejś przyczyny
przeczytałam z zainteresowaniem,fotki twoich wnuków z wakacji są przepiękne
życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia - wiara czyni cuda - będzie dobrze
(też jestem z lubuskiego - jaki ten internet mały
mimo szerokich rąk)
Miłego dnia
babajaga
Faktycznie ten świat jest mały,może kiedyś los pozwoli nam się spotkać.
Usuńpozdrawiam
Witaj kochana dziękuje ze dołączenie do obserwowanych...przeczytałsm i tak mi smutno , życzę Ci szybkiego powrotu do zdrówka bo ono jest najwazniejsze , przykro mi z powodu tych kózek , normalnie nie wiem co mam napisac , jak zawsze mam pełno do powiedzenia to teraz pustka w głowie....Jestem myślami w Tobą zdrowiej szybko bede tu zaglądać ....pozdrawiam
OdpowiedzUsuńp. ja tez z lubuskiego:)
Witam serdecznie. Smutne, że chwilowo Twoje wszystkie zwierzaki, straciły przewodnika. Wrócisz jednak do zdrowia i wszystko wróci do normy. Szkoda mi bardzo kózek, bo lubię te rogate zwierzątka. Masz wspaniałe wnuki, możesz być z nich dumna. Wyjazd do Chorwacji i płynięcie jachtem był z pewnością dla wszystkich wspaniałym przeżyciem.Tam jest pięknie. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMieszkam daleko, ale wspieram Cię z całych sił - mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy i formy: i chora noga, i zwierzaki. No i zima może odpuści po pierwszych pogróżkach :-).
OdpowiedzUsuńWszystkiego pomyślnego!
Kiedyś marzyłem o takim właśnie małym gospodarstwie wiejskim, o takim rancho, gdzie byłby cały folwark zwierzęcy. Teraz tez jeszcze nachodzą mnie takie marzenia.
OdpowiedzUsuńW gospodarstwie tak się niestety zdarza, że coś nam padnie, a i wypadki po ludziach tez chodzą.
Współczuje bardzo i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Pozdrawiam
Ahoj!
Właśnie przeczytałam książkę "Na domiar złego". Nie jest to może lektura największych lotów, ale pomyślałam, że pewnie by Ci się spodobała, zwłaszcza w obecnym czasie. Gdybyś chciała wyślę książkę mailem. Jeśli tak, to proszę o kontakt.
OdpowiedzUsuńBardzo to smutne z kozami i psami :(... Wyobrażam sobie, że Twoje serce również czuło się poszarpane (pamiętam co czułam, gdy mój psi przyjaciel dopadł malutką sarenkę, udało się ją uratować, bo to był pies myśliwski, tropił, zatrzymywał, ale nie zabijał). No, i ja bym się bała o dzieci... Myślę, że psy trzeba oddać na szkolenie i dopiero później znaleźć im dom, ale tego nie da się zrobić bez Ciebie... Trochę patowa sytuacja. Jest forum dogomania, może tam zapytaj, czy ktoś nie przejmie psiaków? Na tym forum są fundacje związane z konkretnymi rasami... Wydaje mi się, że i Susełek i Bela są trochę onkowate. Nie znam się, ale tak mi się skojarzyło. Trzymam kciuki mocne za Ciebie. Dobrze, że masz rodzinę blisko i mogą Ci pomóc. To dla nich też poważna lekcja ;/... :).
Halszko Mila ! jakze przykro mi z powodu tych wszystkich przeciwwnosci,szczegolnie chodzi mi o Ciebie,choc cala reszta wycisnela mi lezke z oka...
OdpowiedzUsuńPosylam wiele serdecznosci,zyczac szybkiego i calkowitego powrotu do zdrowia, jestes ta "spojnia" ktora trzyma wszystko w garsci, musisz byc w peln i sil !!!
Halszko, jak się czujesz? jak sobie radzicie?
OdpowiedzUsuńjak się mają wnuki?
czy zmartwienie z psami ma szanse na jakieś dobre rozwiązanie?
serdeczności!
Czuję się znacznie lepiej bo już tak nie boli,staram się pogodzic z faktami i nie myśleć więc dużo czytam(bo wreście mam na to czas),szydełkuję i buszuję po internecie.Problem z pieskam bardzo trudny do rozwiązania.Nie potrafię podjąć jedoznacznej decyzji,nie chcę działać pod wpływem emocji.
Usuńpozdrawiam
(gdzie mam szukać Twój blog)
Miło mi to czytać Halszko! Wykorzystaj ten czas maksymalnie na takie właśnie przyjemności :) i ... ciesz się tym choć troszkę ;)
UsuńTrzymam kciuki za dobrą decyzję w sprawie pieska - masz rację, lepiej nie działać w emocjach.
Pozdrawiam ciepło!
Halszko, ja bezblogowa kobita jestem :)
Usuńjak dobrze obejrzeć letnie fociaki !
OdpowiedzUsuńpozdrówka
Witaj Halszko :) Przeczytałam dwa razy co napisałas i nie wierze własnym oczom ;( Od razu nasuneła mi sie mysl - jak Ty dajesz sobie rade psychicznie. Wiem,że zawsze byłas w ruchu. Wciaz praca przy lesniczówce i przy zwierzetach. Teraz nie dosc, że musisz prosic o pomoc innych to jeszcze sama pewnie sie denerwujesz że nic nie możesz zrobic.
OdpowiedzUsuńHalszko - siła wyższa. Dobrze, że masz pomoc. A widzisz teraz masz tyle czasu dla siebie - ksiązki, robótki.. naczytasz sie i nadrobisz zaległosc :) Zycze Ci szybkiego powrotu do zdrowie....
Halszko a co z Susłem? Zwierzeta tak jak ludzie maja swoje charaktery ;(
I jeszcze raz ja :) Czy moge Ci Halszko w jakis sposób pomóc? wiem, że mieszkasz daleko ale może podesle Ci jakies wzory czy ksiązke do czytania? Czxy listonosz do Ciebie przychodzi? Jak jest z odbiorem przesyłek? napisz prosze - najlepiej na mojego meila: dorotacs@wp.pl
OdpowiedzUsuńWitaj Halszko!
OdpowiedzUsuńTak bardzo dziękuję, że obdarzyłaś mnie zaufanie i opowiedziałaś prześliczną historię ze swojego życia.
Jeszcze raz bardzo dziękuję i życzę dużo, dużo zdrowia.
Serdecznie pozdrawiam
Przede wszystkim jeszcze raz - życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Tak mi przykro z powodu kózek. Tak się zastanawiam, że w tej patowej sytuacji, może warto posłać Susła na odpowiednie szkolenie? I koniecznie wykastrować, żeby ostudzić jego temperament. Zdecydowanie nie może sobie tak poczynać, a serce wiadomo boli. To młody pies, więc myślę, że da się go ułożyć.
OdpowiedzUsuńHalinko, zechciej wpasc na moj blog, czeka tam na Ciebie wyroznienie.
OdpowiedzUsuńHalszko, z psami nie jestem w stanie pomóc, ale moge zabrać kozę do wspanałego domu mojej przyjaciółki, jesli uznasz takie rozwiązanie za dobre, to napisz do mnie. Jesli koza zostane, to trzeba koniecznie odgrodzic ją od psów. Bardzo trudno jest znaleźć dom dla dorosłego dużego psa, a mam nadzieję, że nie myślisz o oddaniu ich do schroniska. Mam nadzieję, że Twoje zdrowie wroci jak najszybciej do normy, a Ty do sił i optymizmu.
OdpowiedzUsuńHalinko, co u Ciebie? Jak sobie radzicie, Ty i Twoja rodzina? Może napiszesz kilka słów do nas?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło. Ucałuj Hanię i Franka.
JolkaM
Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńChorwację kocham.
Życzę zdrowia i końca kłopotów.
Halszko co Ty musialas przezywac, jestem pewna, ze gdy tylko wrocisz do zdrowia sytuacja znow sie unormuje. Piesek czeka na Twoje komendy, bez nich jest zagubiony i reaguje zle. Jednak czas troche leczy rany, wiec bedzie lepiej. Zycze szybkiego powrotu do zdrowka i swoich zwierzaczkow.
OdpowiedzUsuńMiła Halszko, dziękuję za wszystkie blogowe odwiedziny; co u Ciebie? Jak zdrowie i samopoczucie? Mam nadzieję, że idzie... nie, nie idzie - galopuje ku dobremu :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Droga Halszko, bardzo dziękuję, że pamiętasz o mnie. Przybywasz, zostawiasz komentarze, to takie miłe.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci jak najszybszego powrotu do zdrowia. Najgorsze, że idzie zima. Tym samym będziesz musiała być szczególnie ostrożna.
Serdecznie pozdrawiam
Halszko cieszę się że po mimo wszystko jesteś wśród nas. Dzięki za odwiedziny. :) Zdrowia życzę i niech wszystko co złe omija Twój domek.
OdpowiedzUsuńHalszko mocno Cię ściskam w tym trudnym dla Ciebie czasie. Pamiętaj, że złamane drzewo ma silne, zdrowe korzenie i łatwo się nie poddaje...
OdpowiedzUsuńO mój Boże! Bardzo Ci współczuję. Ale spójrz na wszystko z innej strony: dzieci dobre, pomagają, Ty masz czas na odpoczynek. Twoja Wnusia musi być wspaniałą dziewczynką, chciałabym, aby moja na taką wyrosła. Psy wymień na np. owczarki podhalańskie, są łagodniejsze wobec ludzi i zwierząt. Wycieczka młodych - suuuper.Trzymaj się cieplutko
OdpowiedzUsuńTo przeżyłaś trudne dni! Współczuję, i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńCiekawe fotki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Życzę powrotu do zdrowia.
http://ciekawostki-o-polsce.blogspot.com
http://krzysiekpolcyn.blogspot.com
Zapraszam do konkursu: juliabloger.blogspot.com (niewiele do zrobienia!!!) Zapraszam!!! Zwycięskie blogi będę polecać w 6 notkach!!!! To wielka szansa na zdobycie obserwatorów!! ZAPRASZAM WSZYSTKICH!!!!!
OdpowiedzUsuńWitaj Halszko! Trochę tu u Ciebie odpocznę :D Tak na dłużej :-)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję sie ze zaglądam do Pani bloga, ktorego
poleciła mi Dorotka - po przeczytaniu tych wieści-
zrobiło mi się bardzo, bardzo przykro /wiem jak to jest bo sama jestem teraz niepełnosprawna. ale nic
nie napisałam - bo nigdy sie nie dopisywałam - ale
teraz zaglądam codziennie i czekam na jakąś wzmiankę
jak sie Pani czuje ? jak samopoczucie ? jak sobie
Pani radzi w obecnej chwili - a może chociaż słóweczko - Pani napisze -tyle pań czeka....
Dużo, dużo serdeczności i ciepłych myśli przesyła
Wanda
Witaj Kochana. Bardzo Ci współczuję...
OdpowiedzUsuńNiestety nieszczęścia zwykle chodzą parami.
Mam nadzieję, że wszystko powoli wróci do normy i Ty będziesz prędko wracać do zdrowia.
Ściskam Cię mocno i pamiętaj ,, co nas nie zabije to nas wzmocni''
Halszko Kochana nie mam do Ciebie meila więc pisze ta drogą :) Bardzo Cie prosze wybierz sobie wzory jakie chcesz czy potrzebujesz aby zrobic cos na święta - bardzo chętnie Ci wyśle. A mój meila - dorotacs@wp.pl
OdpowiedzUsuń