Magnolia obsypana już kwieciem i w ogrodzie kwiaty kwitną jedne po drugim.Wszystko domaga się uporządkowania,warzywniak wysiania nasion i posadzenia rozsady a ja stoję podparta kulą i patrzę z bezradnością na to wszystko.
Odeszła na zawsze nasza Donka, bardzo cierpiała.Wszelkie próby ratowania nie dawały rezultatu i musiałam podjąć decyzję o uśpieniu.
Przepadł bez wieści nasz najmłodszy rozrabiaka Suseł.Pewnega ranka zwiał do lasu i nie wrócił.Wszelkie próby poszukiwań na nic się zdały.Najgorsza jest myśl, że może wpadł w sidła,może myśliwy zastrzelił.Wokonałam wiele telefonów ,do najbliższych wsi,myśliwich,leśników i nic ,przeszło miesiąc i cisza.
Została mi jedna kózka, która jest bardzo samotna i nie chce sama wychodzić na łąkę.Stoję więc z nią by trochę trawki pojadła a jak tylko próbuję się oddalić to zaraz idzie za mną.Nawet wiaderko wody jej przynieść to jest dla mnie problem.Narazie nie mogę myśleć by dokupić jej towarzyszkę.
Córka kupiła bratki nową odmianę rocoko są prześliczne mają takie postrzępione płatki.
Szydełkuję zazdroski w koty.Jedna jest prawie gotowa.Zazdroski są duże o wymiarach 140x65.Druga przedstawia kota tyłem .Jak skończę to zaprezentuję obie.
Szczerze mówiąc mój nastrój jest podły i ciągle zadaję sobie pytanie jak żyć dalej.Jeśli nie mogę robić to co lubię to co ja mam robić?
Nie będę Wam pisać jak motam się każdego dnia , ile łez wylałam nad swoją niemocą , ile nocy nie przespałam a rozwiazania problemu nie znalazłam.
Coraz częściej zastanawiam się nad zmianą miejsca gdzieś bliżej ludzi i świata.Trudno jest być wiecznie zdanym na pomoc w zakupach,niemożnością wyjechania samemu do lekarza czy też posadzenia kilku kwiatków.
Mój internet też działa mi na nerwy bo lubię do Was zaglądać ale ciągłe kłopoty z łączem doprowadzają mnie do szewskiej pasji.
Tak mija dzień za dniem i budząc się rankiem powtarzam sobie będzie dobrze - ale nie jest.
Dziękuję za odwiedzinki
nareszcie widać u Ciebie wiosnę ja nie mam magnolii a u Ciebie widzę całkiem ładne drzewko bratki mają piękne kolory pozdrawiam wiosennie Basia
OdpowiedzUsuńZwierzątka ucałować proszę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńale już pięknie! śladu po zimie wreszcie nie ma! chociaż u nas dziś deszcz to ja słoneczne pozdrowienia zostawiam :)
OdpowiedzUsuńU was jakaś bardziej bujna na wiosna - więcej zieleni i już mlecze kwitną.
OdpowiedzUsuńPiękne bratki. Wiele zmian w Twoim życiu to i trudno przywyknąć do nich. Ale spójrz na swoje życie ciut przez różowe okulary. Masz kochającą rodzinę, dwie sprawne i zdolne ręce, które dziergają cudeńka. Myślę, że trzeba się skupić na tym co można zrobić i kroczek po kroczku iść do przodu. Przyjmowanie pomocy to też sztuka, której trzeba się uczyć. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńnoga nie rokuje nadziei na pełna sprawność? nawet po dłuższej rehabilitacji?? może, chociaż to trudne, w cierpliwość musisz się uzbroić? może czasowo bliżej ludzi, dopóki sprawność nie wróci? bo jakże tak, na zawsze Bukowy Las zostawić? poprawy nastroju i nadziei na lepsze życzę
OdpowiedzUsuńBardzo dużo smutku płynie z twoich opisów, mimo że wiosna nadeszła ty tułasz się pogrążona. Ja ci się wcale nie dziwię taka niemoc bardzo ucina nam skrzydła odbiera radość. Musisz dać sobie czas na to by się pozbierać, chodzić dużo mimo bólu i starać się robić cokolwiek by nie usiąść bo do bólu dojdzie jeszcze depresja. jeśli byłaś wcześniej taka samowystarczalna to teraz ciężko zaakceptować ci nowa sytuację. Ja pamiętam gdy choroba doszła do takie stanu że jak kopałam litry łez przelałam nad grządka ale nigdy się nie poddałam pamiętaj że stan umysłu to stan twojego ciała. nie poddawaj się i walcz o swoją niezależność!!!!!
OdpowiedzUsuńbardzo współczuje ci utraty psiaków....
OdpowiedzUsuńŻycie nauczyło mnie, że wszystko co się dzieje jest po coś. Mam nadzieję, że kiedyś dane Ci będzie zrozumieć po co to wszystko. A teraz życzę Ci pogody ducha i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOj kochana. Wpadłaś w dołek, ale to nie znaczy, że możesz się w nim wylegiwać. Tak jak napisała poprzedniczka, wszystko w życiu po coś się dzieje. To hartuje i uszlachetnia człowieka. Przykro, że opuściła Cię ukochana psina i kózka samotna. Ale zazdrostka z kotem przepiękna. ŻYCZĘ CI ZDROWIA I CIERPLIWOŚCI. Uwierz mi, że słoneczko jeszcze zaświeci. Ciepło pozdrawiam Jola
OdpowiedzUsuńJa Ci się, Halinko wcale nie dziwię. Trudno mieć optymizm w takiej sytuacji. Twój pomysł an zmianę miejsca na bliższe do ludzi wydaje się być rozsądny. W życiu wciąż wszystko się zmienia, czy tego chcemy, czy nie. Zmiany są mogą być dobre, zależy jak do tego podejdziesz. Nie piszesz, czy stan Twojej nogi rokuje poprawę. Przesyłam Ci dużo życzliwości i wsparcia.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję, że przechodzisz tak trudny okres...
Halszko kochana... zasmuciłaś mnie... nie wiedziałam, że jest tak źle ...
OdpowiedzUsuńżal mi losu Twoich zwierzaków...
ale widzisz... kózce jesteś potrzebna !
piękny kociak wydziergany... czyli masz cierpliwość...
zaraz skrobnę mailika do Ciebie
buziaki
Kochana, nie wiem, co Ci mam powiedzieć. Ja też ostatnio zaniemogłam, skończyło się nawet szpitalem i z przerażeniem patrzyłam, jak całe obejście i ogród woła mojej troski. Teraz jest już dobrze, zabrałam się za pracę i powolutku wychodzę na prostą. Może za dużo wzięłaś na siebie, może ten rok trzeba poświęcić sobie i swojemu zdrowiu, a kwiaty i warzywa tylko symbolicznie- żeby cieszyło, a nie męczyło. Życzę Ci, abyś podołała wszystkiemu, bo bardzo Cię rozumiem. Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńDroga Halszko, taka piękna magnolia... a za nia tyle codziennych smutków. Utrata zwierzaków jest bolesna, cóż zrobić.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała, żebyś nie upadała na duchu; dla osoby niezależnej i samodzielnej taka niemoc jest przygnębiająca i irytujaca, ale przecież ciepłe i coraz lepsze dni przed Tobą. Trzymam kciuki!
Halszko, spójrz z drugiej strony na wszystko, niedawno mogłaś tylko szydełkować na leżąco :)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry !
Słońce trochę przepędza złe myśli, życzę wszystkiego najlepszego, Ewa
Halinko no nie wiem jak Ciebie pocieszyć. Tyle przykrości, aż nadto dla jednej osoby. Mam nadzieję, że w końcu wydobrzejesz!!! Na razie odpuść sobie to co możesz i daj sobie pomóc innym. Ściskam mocno:)))
OdpowiedzUsuńDroga Halszko!
OdpowiedzUsuńWierzę, że siły wrócą. Wymaga to jednak czasu.
Halszko 6 lat temu złamałam nogę gdy byłam na nartach. Przy wysiadaniu narta się nie wypięła.
Mam platynowe klamry. Dochodziłam do siebie przeszło rok. Miałam dziesiątki rehabilitacji, masaże...O kuli chodziłam prawie dwa lata. Nogę bardzo długo miałam opuchniętą...
Halszko, nie możesz się zamartwiać. Możesz szydełkować. Ja robiłam w tym czasie bardzo dużo na drutach. Teraz nie wezmę ich do rąk.
Uwierz, będzie dobrze, jednak musisz dużo ćwiczyć.
Serdecznie pozdrawiam:)
Halszko kochana
OdpowiedzUsuńnawet, kiedy droga biegnie ciągle pod gorkę i nie ma juz sil, zeby isc dalej, trzeba spojrzec na wszystko troszeczkę z boku. Pomysl, gdyby ktos byl w podobnej sytuacji, co moglabys mu poradzic, z pewnoscia znalazlabys jakąs pociechę. W stosunku do siebie tez musisz ją znalezc, a my wszyscy bedziemy Cie baaardzo wspierac. Zdrowiej kochana i mysl pozytywnie, bedzie dobrze!
Halinko, głowa do góry, dasz sobie radę, przecież już tyle wysiłku włożyłaś, by móc się podnieść z łóżka - a teraz chodzisz (jeszcze z kulą), ale tak ma być. Po takim złamaniu nie da się tak szybko powrócić do wcześniejszej sprawności. Musisz myśleć o sobie, a ogródek zaczeka - mówi się trudno - nie dasz rady i z tym musisz się jak na razie pogodzić.
OdpowiedzUsuńZwierzątek szkoda, a kózkę dokupisz jak odzyskasz w pełni siły. Halinko, wiesz, że jestem z Tobą i nie poddawaj się. Do tej pory Ty służyłaś innym, a teraz miej nadzieję, że po złym okresie - przychodzi czas dobry.
Życzę Ci duuużo zdrówka, nadziei ii cierpliwości.
Buziaki
Przykro mi bardzo, że masz bardzo smutny okres w swoim życiu. Sama czujesz się żle i jeszcze straciłaś dwa pieski. Za dużo naraz nieszczęść :(. Musisz jednak wierzyć, że będzie lepiej, bo bez tego życie nie miałoby sensu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem...To okropne z osoby samodzielnej i wręcz samowystarczalnej stać się uzależnioną od innych. Mnie też się to przytrafiło z powodu bólu kręgosłupa i musiałam swoje życie zmienić. Początki były trudne bo prawie się załamałam gdy zorientowałam się ,że ból pozostanie ze mną do końca. Później po okresie depresyjnym powoli pogodziłam się z częściową niepełnosprawnością i zaczęłam życie od nowa. Zajęłam się medycyną niekonwencjonalną, zaczęłam pisać wiersze i malować obrazy...I życie z powrotem mnie bardzo cieszy. Odwagi z Tobą będzie tak samo tylko uwierz w to i zaufaj życiu. Ono może być piękne...Szkoda piesków ale tak się zdarza i trzeba się z tym pogodzić. Mnie ostatnio odeszły na zawsze 3 koty i wciąż tęsknię ale żyję dalej...Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńTen wstęp... Jak ja się tego boję... Daję radę, ale zastanawiam się, co będzie, jak coś się stanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moja droga nie możesz się poddawać. Rekonwalescencja może trwać długo ale dasz radę. Musisz ćwiczyć systematycznie i napewno będą rezultaty. Ogród poczeka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiosna i ciepłe dni nastrajają pozytywnie, ale na niektóre rzeczy po prostu nie mamy wpływu. Życzę powrotu do zdrowia i samych pozytywnych myśli:)))
OdpowiedzUsuńHalszko,tak mi się smutno zrobiło,po przeczytaniu Twojego posta,Tak mi przykro.Tak dlłgo się nie odzywałas,myslałam,że jestes bardzo zaje ta i nie masz czasu na pisanie,a tu okazuje się,że tyle smutku u Ciebie.Szkoda piesków,rozumiem doskonale Twoj żal..czasami tak bywa ,że się wali z każdego końca.Ale uwierz,że po pochmurnych dniach w końcu wschodzi słoneczko i przepędza smutki i ciemności.Musisz uwierzyć ,że ten czas minie i na pewno z czasem wszystko się ułoży.Czy Twoja noga opiera się zabiegom?Może potrzeba więcej czasu.Rozumiem,że teraz nastał okres,kiedy wkurzają takie przeszkody,bo przeciez tyle pracy dookoła.Ale może czas trochę odpocząc,przeciez juz tyle zrobiłas w zyciu,dla wszystkoch.Może czas na szydełkowanie ,na inne spokojniejsze robótki,takie babcine? Może czas na obserwowanie i rozkoszowanie się tym,co natura sama nam daje bez naszej interwencji/Może czas własnie dla Ciebie.Więc nie przejmuj sie ,że nie zasiane,ze kózka nie ma przyjaciółki.Spróbuj odnależć sie w tej nowej rzeczywistości,której,niestety,musisz się podporządkować,a z czasem..kto wie?
OdpowiedzUsuńKochana nie załamuj się. Jeszcze jakiś czas temu większość czasu spędzałaś w leżąc. To, że nie jesteś jeszcze w stanie kopać, czy nosić wiader wody to nie znaczy, że tak będzie zawsze!
OdpowiedzUsuńMoże potrzeba więcej czasu.
Przykro mi z powodu piesków. Taka strata zawsze boli...
Zazdroska jest rewelacyjna. Bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam serdecznie:)
Halinko - trzymaj się powolutku wszystko wróci - teraz najgorszy czas bo widać budzące się życie ,wszystkie roślinki wyglądają z ziemi a Ty unieruchomiona - musisz na ten rok zmienić sposób myślenia ,walcz o każdy krok , a do ogrodu wrócisz .
OdpowiedzUsuńTakich bratków jeszcze nie widziałam :))
OdpowiedzUsuńBardzo mi szkoda Twoich piesków !!
Trzymaj się kochana,przyjdzie dzień,że będzie dobrze!
Zazdroska cudowna!!! I bratki śliczne!!!Serdecznie pozdrawiam i powodzenia:)))
OdpowiedzUsuńDroga Halinko, wiem, ze latwo mowic nie zalamuj sie, ale po zlamaniach tak czasem bywa, ze rehabilitacja jest zmudna i dlugotrwala. Trzeba niestety uzbroic sie w cierpliwosc i chociaz probowac pokonywac bol i ograniczenia ruchowe.
OdpowiedzUsuńDo tego jeszcze doswiadczylas utraty obydwu psow, to dodatkowo fatalnie wplywa na psychiczne samopoczucie i poglebia stany depresyjne spowodowane brakiem poprawy w dochodzeniu do zdrowia i samodzielnosci.
Masz jednak przy sobie rodzine, wiec chyba rowniez konieczna pomoc.
Przy czym Twoje zdolne rece dokonuja prawdziwych szydelkowych cudow, piekne rzeczy dziergasz. Nie znajduje slow zachwytu dla Twoich wyrobow.
Trzymaj sie, kochana, i nie zalamuj. Przynajmniej probuj!
Podziwiam Twoją siłę...! Na pewno w końcu los się odmieni... :). Może rehabilitacja by pomogła?. Przykro z powodu zwierzaków :(, tak smutno, gdy odchodzą... Ciekawe co z Susłem. Może znalazł inny dom?... Bardzo Ci współczuję i mocno trzymam kciuki! Obyś znalazła dobre wyjście z tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńHalszko serdecznie Ci współczuję utraty psiaków. To jest coś co zawsze mnie zasmuca a Tobie kochana zyczę duzo zdrowia i siły ducha.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro Halszko. Łzy płyną same, bo też pożegnałam ostatnio zwierzęta... dodatkowo na jesieni minie rok, jak sprzedaliśmy nasz rodzinny dom i to nadal wpływa na mnie bardzo depresyjnie. Dlatego rozumiem Twoje uczucia :( Wierzę, że podejmiesz jak najlepszą decyzję.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię serdecznie
Takich pięknych bratków nigdy nie widziałam :) i zazdrostka cudna!
przykre jest to co piszesz.... choroba to najgorsza rzecz jaka sie może człowiekowi przytrafic....
OdpowiedzUsuńmyslę często o tym samym co ty, zostalismy z mężem sami, rodzina daleko i nie zawsze mile widziana :(
co bedzie jak zachorujemy ?
tobie zycze pomyslnego rozwiązania... yc może przeprowadzka to jest to....
my również rozważamy i taką opcje kiedy nie bedziemy mogli tutaj mieszkać...
pozdrawiam serdecznie
Halszko Kochana, wyobrażam sobie jak się czujesz, parę razy w życiu miałam taki stan, ale on minie, jestem przekonana, może tak jak z tegoroczną zimą - trochę za długo została ale juz jest prawdziwa wiosna ...w życiu tak dziwnie się plecie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie :-) i ściskam Cie bardzo mocno :-)
Jeśli w tak pięknym czasie dotykają mnie jakieś poważne problemy, odczuwam to jak pewne skrzywienie rzeczywistości; gdyby to ująć w słowa, można powiedzieć: Dlaczego jest mi tak źle, skoro dookoła jest tak pięknie? Ale myślę, że wszystko się wyprostuje; ja sobie na kłopoty znalazłam (może niezupełnie własną) metodę i przekonuje samą siebie, że każda kolejna godzina cierpienia sprawia, że jego koniec jest coraz bliższy.
OdpowiedzUsuń"Dobre rady", jak to przerobiłam na własnym przykładzie, nie są może najlepszą metodą poprawy czyjegoś nastroju, ale jednak... spróbuj się skoncentrować na tym, co możesz robić i ciesz się efektami; w tym, co konieczne na pewno pomogą Ci ludzie, którzy są z Tobą. Powoli będzie lepiej. Ja w to wierzę i przesyłam Ci mnóstwo dobrych myśli.
Ninka.
Halszko, wpadam do Ciebie aby zapytać jak z twoim samopoczuciem. Mam nadzieję, że wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńteraz często świeci słonko więc wygrzewasz chorą nóżkę.
Halszko, uwierz będzie dobrze!
Serdecznie pozdrawiam:)
Wszystko będzie OK :) Wpadaj do mnie na ploty:)
OdpowiedzUsuńZawsze mi przykro czytać o cierpieniu, a na dodatek jeszcze straciłaś pieski. O bólu kręgosłupa czy nóg wiem niewiele, ale ból po utracie psa poznałam w zeszłym roku. I to przed własnym ślubem - zamiast cieszyć się bez przerwy płakałam, aż w końcu zaczęłam wyglądać jak kret. Cóż mogę powiedzieć? To jak utrata bliskiego człowieka, bo czy to ma dwie czy cztery nogi, żal jest ten sam. Moim zdaniem trzeba płakać tyle ile się chce. A ja jestem pewna, że po drugiej stronie spotkamy nasze zwierzęta. No bo co to by było za niebo bez psów i kotów? :) Nuda! Życzę Ci dużo siły. O ogród się nie martw, one potrafią latami czekać na człowieka :). I gratuluję przepięknej magnolii. Zawsze będę zazdrościć właścicielom magnolii, bo ja niestety nie mogę sobie na nie pozwolić. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
OdpowiedzUsuńHalszko, mam nadzieję, że dziś jest choć trochę lepiej i że to daje Ci wiarę w lepszy dzień kolejny.
OdpowiedzUsuńA co z Twoją nogą? Co mówią lekarze? Ten pan, na którego dałam Ci namiary nie pomógł?
Przykro mi z powodu zwierzaków :(, mam nadzieję, że szybko będzie możliwe nabycie towarzystwa dla tej prześlicznej kózki :)
Pozdrawiam ciepło!
Podoba mi się u Ciebie :) Chyba zostanę na dłużej :)
OdpowiedzUsuń