Obserwatorzy

niedziela, 26 sierpnia 2012

SPACERY i FASCYNACJE


Moje wnuki mają gościa...
Do domu w lesie na kilka dni przyjechała Martynka, 13-letnia kuzynka Franka i Hani.
Nie przyjechała sama :), zabrała ze sobą super, mega wypasionego Nikona :)
Hania całymi dniami była czesana, przebierana, nawet malowana i fotografowana.
Były kąpiele w basenie, spacery, duuużo słodyczy i wszędzie dziecięce śmiechy i chichy.
Martynka mieszka w dużym, wojewódzkim mieście ale potrafi też dostrzec piękno przyrody i spokój jaki panuje w domu w lesie. 

Okiem Martynki mój świat wygląda tak...


 










Za chwilę oczom spacerowiczów ukaże się widok na rozległe pole. Tam, na środku, w kępie drzew ukryta jest studnia głębinowa. To z tego miejsca , na odcinku ponad 500m, rurą ukrytą pod ziemią, płynie woda do domku w lesie. Pewnego dnia rura pękła i na polu wytrysła olbrzymia fontanna. Na szczęście udało się dokonać naprawy (niestety niezwykle kosztownej). Przy tej okazji dowiedziałam się, że cała instalacja wodna została założona w latach 80 i ma prawo się psuć. Problem wody wciąż leży mi na sercu. Obawiam się kolejnych usterek ale cicho, nie zapeszajmy!








Wymyśliła sobie, że jeden przeturla do domu dla kózek. 
"Będą się cieszyły, co babciu???" - usłyszłam.
Franek pomóż!!!
A gdzie tam...
Franek - artysta siedzi zapatrzony w siną dal.








BARDZO SMUTNE :(





Te wybrała Hania...




Ostatniego dnia pożegnalne ognisko.



!!!DZIĘKUJĘ!!!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Wakacyjnie...

Po dłuższej przerwie...
Aparat fotograficzny wyjechał na wczasy :)
Ja zostałam w domu, niestety :(
Pod koniec lipca fotografował góry "Karkonosze". Znawcy dostrzegą wodospad "Szklarka" i widok na "Śnieżkę". Pierwszy raz wnuki pojechały podziwiać polskie góry. Dodatkową atrakcją był nocleg w namiocie.







 

"Bursztynek, bursztynek znalazłem go na plaży", śpiewał Franek po powrocie znad morza. Na szczęście pogoda dzieciom dopisała. Przez dwa tygodnie zaledwie jeden dzień padało. Uf, szczęściarze :)








W ogrodzie sielankowy nastrój, skończyły się ulewy, jest więcej słońca. Zakwitły lilie kupione wczesną wiosną na targu. Miały być purpurowe, nakrapiane... hm. A tak czekałam :)

W starej stodole zrobiło się bajecznie kolorowo.



Zagadka: Jak sprawić by kurki czuły się szczęśliwe (czytaj: spokojne i odprężone). Moje zaczęły nieść się w melisie!!! Nawet kurki znają jej uspokajającą moc hihi.



Jak widać jajek przybywa :)
Teraz czaję się z aparatem na właścicielkę tych jaj.
Oczywiście odkrycia dokonały wszędobylskie wnuczki :)

Sielanka trwa...
 Te małe gruszeczki "ulęgałki" są bardzo słodkie. Gałęzie co roku zwieszają się pod ciężarem owoców.  Niestety nie nadają się na przetwory. Staramy się je zjadać na bieżąco :)

Pigwa, sezon na zbiory dopiero późną jesienią, ma jeszcze czas. Będzie większa od gruszki, żółta, pokryta charakterystycznym meszkiem. Bomba witaminowa a naleweczka super.

Wnuczki od rana buszują po ogrodzie. Kto pierwszy ten lepszy!
Kilka krzaczków tej późnej odmiany to był strzał w dziesiątkę.




Te kwiatki "tytoń ozdobny" co roku wysiewam specjalnie dla Franka. Pod wieczór, gdy wszystkie inne kwiaty są już zamknięte, tytoń rozsiewa słodką woń wabiąc niezwykłe motyle "zawisaki". Wygląda to to jak koliberek. Porusza się niezwykle szybko, potrafi w locie zatrzymać się w miejscu. Przy pomocy swojej długiej trąbki wypija sok z tych niepozornych kwiatków. Franek obiecał mi, że upoluje jednego, oczywiście aparatem :)



W tle, tuż za świerkiem, olbrzymie topinambury. Zawsze są duże, ale w ty roku pobiły rekord, mają prawie 3 metry wysokości. Jak przystało na rośliny rodem z dżungli lubią deszcze. Mokry czerwiec bardzo im posłużył. W książce wyczytałam, że ich kłącza po ugotowaniu nadają się do jedzenia. Próbowałam... smakują jak słodkie ziemniaki, bataty.

Moje ptactwo w wakacyjnym nastroju. To, że koty lubią się wylegiwać w słońcu wszyscy wiedzą ale indyki???




Kąpiel w piasku i spacery. Naprawdę na każdym kroku czuje się wakacyjny nastrój.







Mam w ogrodzie kilka starych odmian jabłoni i grusz. Gruszki z tego drzewa będą dojrzałe dopiero na Boże Narodzenie. Zbieram je przed pierwszymi przymrozkami i przechowuję w skrzyni ze zbożem aż do Świąt.



Owoce tej jabłoni pięknie się przebarwiają jesienią. To moja ulubiona odmiana na jabłecznik. Piekę go na kruchym spodzie, jabłka doprawiam cynamonem. Na wierzch kładę jeszcze cieniutką warstwę ciasta, którą po upieczeniu obficie lukruję. Pycha!!!


Jeżówka - zwierzówka hihi, na jednym kwiatku dwa bąki, pszczółka i zielony żuczek. Cudnie :)



Bardzo dziękuję za odwiedziny mojego domku w lesie i serdecznie witam nowych gości.
Na ostatnie tygodnie wakacji życzę wszystkim równie sielankowego nastroju.
Ładujcie akumulatory!!!