Obserwatorzy

niedziela, 13 maja 2012

Mieszkańcy Domu w lesie cz.IV

                                                             SENIORKA DONA

Dona jako młody pies była psem pracującym!!!
Stróżowała.
Dziś, emeryturę spędza w domu w lesie.
Dona nie słyszy, nie widzi, ma problemy ze stawami.
Jest po dwóch ciężkich operacjach.
To oczko w głowie mojego zięcia, Wojtka. Ze względu na zły stan zdrowia jest bardzo kłopotliwa.
Potrafi nabrudzić w domu, zdarza się, że buszuje po koszu na śmieci robiąc przy tym okropny bałagan.
Jednak gdy leży u nóg swojego ukochanego pana, który wszystko jej wybacza, wciąż ma uśmiechnięte oczy.
Gdy Wojtek wyjeżdża pies jest nieszczęśliwy. Opieka nad nim  spada na mnie dlatego Dona kojarzy mnie tylko z jedzeniem i wyprowadzaniem :)

                                                                  BELA (Belka, Bellisima)




Miała być moim wymarzonym psem  - owczarkiem niemieckim.
Jako szczeniak rokowała...
Stąd imię "Piękna". Rasowa jest hihi, kundelek.
To pies pasterski. Potrafi zaganiać kozy. Umie też je odnaleźć gdy za bardzo oddalą się od pastwiska.
Potrafi przeskoczyć najwyższe płoty. Nie lubi rowerzystów i motorów ale tylko w ruchu.
Ma już na swoim koncie dwa mandaty za poszarpanie nogawek zmotoryzowanym turystom.
Potrzebuje dużo uwagi i ciepła. To pieszczoch.

                                                                            ORI




Miał nazywać się "Miłek" dopóki nie ujawniła się jego brutalna skłonność do pożerania drobiu.
Pojawił się pewnego dnia...przyszedł w konkury do Beli, owoc tej miłości możecie podziwiać poniżej :)
Ciekawe, że zdążył narozrabiać tuż przed sterylizacją.
Przygarnęłam go na prośbę strażnika miejskiego. Czekało go wywiezienie do schroniska.
Ori jest niezwykle urodziwym i przesympatycznym  psem.
(poza tą małą wadą o której wspominałam wcześniej :)
Widać, że wcześniej był psem domowym. potrafi chodzić na smyczy, jeździć samochodem.
Ma dobry kontakt z dziećmi
To w jego paszczy zginął kaczor niestety to nie jedyna jego ofiara.
Ori jest w trakcie psiej resocjalizacji pod okiem psiej Pani psycholog.
Na razie efektów brak :(

                                                                           SUSEŁ


Imię nadał mu wnuczek-Franek. Drugi z miotu "Tralalotek" (tym razem imię wybierała wnuczka-Hania) znalazł nowy dom też w leśniczówce u emerytowanego małżeństwa.
Dla susła nie udało mi się znaleźć drugiego domu, więc został.
Ma pół roku. Z postury podobny do mamy, Beli. Rude umaszczenie odziedziczył po Orim.
Jest wiatrem podszyty. Wszędzie go pełno. Podkrada jajka z kurnika. Wszystko co napotka na swojej drodze, gryzie. Dla mnie jest nie do opanowania. Mam nadzieję, że szybko z tego wyrośnie.

Dziękuję wszystkim odwiedzającym za ciepłe słowa.
Witam nowych gości domu w lesie.
Danusiu i Ewo, dziękuję za wyróżnienia. 
 









9 komentarzy:

  1. Halinko, fajne masz psiska, ale i urwanie głowy, szczególnie jak zjadają to, co nie powinny. Ukłony od męża.
    Pozdrawiam i dobrej nocki Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Halszko ale pięknie przedstawiłas swoje Psy :) Jestem straszna psiara wiec w psach widze nie zwierzeta a przyjaciół. Widać po oczach i pyskach Twoich podopiecznych, że są u Ciebie bardzo szczęsliwe. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. Halszko bardzo lubię czytać Twój blog. Wiesz dlaczego ? Pewnie nie :) Odpowiedź jest prosta. Twój blog jest prawdziwy,a nie sztucznie wykreowany. Będąc u Ciebie czuję się jak w domu. Bardzo się cieszę, że tu trafiłam:).
    Jeśli chodzi o psy - niezłe stadko. Wspaniała charakterystyka. Ja również mam psa i też wyjada z kosza na śmieci, gania za rowerami i łapie gołębie. Wczoraj np. zjadł resztki sałatki a po dwóch godzinach zwymiotował na dywan w dużym pokoju. Myślałam, że zabiję, ale dwa liźnięcia, skrucha w oczach i mi przechodzi :)
    Pozdrawiam Cię bardzo słonecznie
    Roksana

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe psiaki, choć wiem ile jest przy nich obowiązków do wykonania.
    Zwłaszcza jak każdy ma inny charakter i nie zawsze są grzeczne. Widzę, że miłość do zwierzaków też nas łączy.
    pozdrawiam

    PS. sezon ogrodowy w pełni i już go czuję w kręgosłupie. Sprawowałam się w weekend okrutnie i z uporem walczę z kolejnymi poletkami pod rabaty i ogródek warzywny. Wytoczyłam wojnę perzowi i innym chwastom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wzruszyłam się, Twoje psy są cudne, ja miałam kundelka Benka, który pół roku temu zaginął i strasznie mi go brak, ciągle jeszcze, gdzieś głęboko mam nadzieję, że może wróci :-(
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezłe towarzystwo masz na co dzień i z charakterne. A tak z ciekawości, to ile wynosi mandat za jedną nogawkę ? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz zapłaciłam 100 zł ,przyjechała policja sprawdziła książeczkę szczepień i nie pomogły tłumaczenia ,że pies był na własnym terenie.Drugi raz dogadałam się z poszkodowanym(tak myślałam) a tu następnego dnia odzywa się SANEPID,że poszkodowany był u lekarza który zgłosił pogryzienie.Bela musiała zostać poddana obserwacji(mimo ważnych szczepień) przez okres 2 tygodni.Nie oddałam jej do punktu weterynaryjnego więc weterynarz odwiedzał mnie i każdy przyjazd to 25x7.Po zakończeniu obserwacji dopiero wystawił zaświadczenie ,że pies jest zdrowy.Samo życie.

      Usuń
  7. Cudni Mieszkańcy! Ale dotąd byłam pewna, że Ori to żeńskie imię!:-) ja w każdym razie nie łapię kur ani kaczek, więc w tym jednym jestem od Oriego lepsza;-)Pozdrawiam serdecznie. Weszłam tu od Hani z Zienika i pozwolę sobie zostać na stałe, myślę, że
    nie wyrzucisz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem tu po raz pierwszy ,twój blog mnie na chwil parę zaczarował.Irys

    OdpowiedzUsuń