Przez Dom w lesie przewinęło się wiele kotów. Był okres, że było ich nawet 7. Jedne przychodziły, drugie się wyprowadzały a jeszcze inne odchodziły do kotkowego nieba (jak twierdzi Franek). Z chwilą podpisania aktu notarialnego oprócz posesji stałam się właścicielką 2 kotów. Były niemal identyczne. Różniły się tylko końcówkami ogona. Jeden był "białym ogonkiem", drugi był "czarnym ogonkiem" :)
Te dwa dorosłe kocury nie chciały opuścić domu w lesie razem z poprzednim właścicielem.
Ja w bloku też miałam koty. "Kicia" i jej synek "Tygrysek" zmieniły miejsce zamieszkania bez problemu.
Jesienią w budynku gospodarczym znalazłam małego kociaka "Dalmatyńczyka" na pewno domyślacie się jakie miał umaszczenie :)
To nie koniec kociej ferajny. Ksiądz z pierwszą kolędą u nowych parafian też przyniósł kota. Twierdząc, że znalazł w lesie :) Kociak został i otrzymał imię "Erzatc" z niemieckiego zastępnik :) ponieważ był miniaturą "Tygryska". Moi wnukowie niestety tych kotków nie pamiętają.
Dziś mam 4 koty. Wszystkie przygarnięte, każdy mógłby opowiedzieć swoją bardzo ciekawą historię.
Filip i Borus. Imiona wymyślały wnuki i tylko one potrafią je rozróżnić. To kocie bliźniaki. Mój prezent dla wnuków. Wnuki są dwa :) więc kotów też musi być dwa :). Jeden mógłby tej dziecięcej miłości nie przeżyć :)
Ciekawe co w lawendzie piszczy???
Braterska miłość, aż miło popatrzeć.
Filip, Kajtek, Borus.
A wieczorem, ulubione miejsce do wylegiwania w ostatnich promieniach słońca. Za chwilę okno się otworzy i będzie świeżo wydojone mleczko jeszcze z pianką. Koty zegarków nie noszą mimo to dokładnie wiedzą kiedy jest pora dojenia i czas kociej kolacji.
Pełna kultura, jemy na stole. Tak naprawdę nie mamy wyjścia. Od kiedy pojawił się pies "Suseł" do michy nie można się dopchać.
Pan Kajtek.
Kajtek pochodzi z dużego miasta. Jego poprzednia właścicielka przeprowadziła się do nowego mieszkania przy bardzo ruchliwej drodze. Kajtek uwielbia spacery w nowym domu byłyby one zbyt niebezpieczne.
U mnie nic mu nie grozi. Całymi dniami łajzuje...To kot indywidualista.
Głaskać, tak ale!!! tylko po głowie inaczej ugryzę!!!
Nie reaguje na "ci,ci,ci" Przychodzi na gwizdanie, jak pies :)
To nie przypadek. jego poprzednia właścicielka to komendant policji.
Proponuję kolejną serię filmu: "Komisarz Kajtek"
Kajtek był bardzo rozpieszczony. Najdroższe puszeczki, a przysmak to owoce morza.
Komicznie musiały wyglądać moje perswazje, że u mnie owszem, owoce tak, ale leśne :)
Był Mruczek i Kruczek Oba czarne jak smoła. Znalezione przy śmietniku w mieście. Bardzo chore, zbyt małe by same mogły jeść. Karmiłam je pipetką, po kropelce, kilkanaście razy dziennie. Do tego lekarstwa i maść na chore oczy. W domu był szpital dla zwierząt.
Udało się, kocury pięknie wyrosły i jak to kocury chyba wybrały się na kocie zaloty. Kruczek nie wrócił, wciąż go wypatruję...
Hania to prawdziwa miłośniczka kotów. Są na koszulkach, są w książeczkach i na rysunkach, które tworzy Hania. Tego kotka, pacynkę, zrobiłam na drutach dla Franka. Dziś bawi się nim Hania.
KOLEJNY GOŚĆ DOMU W LESIE
Zaraz wybieram się na rekonesans po kuchni.
Rozumiem zimą, ale co robi mysz polna w taką pogodę w domu. Gdzie są koty...
Śpią a myszy harcują!!!
Ta zachowuje się jak tresowana. Ma swoje ulubione miejsca . Nie boi się psów, kotów ani domowników. Chyba jest u siebie :)
Potrafi już sama otworzyć chlebak. Robi przy tym dużo hałasu dlatego udało się ją przyłapać na gorącym uczynku.
Nie mamy serca, żeby jej się pozbyć. Mimo wszystko jest bardzo sympatyczna :)
No nie! Znowu ta mysza!!!
Tym razem na gorącym uczynku został przyłapany ktoś inny :)
Hania uwielbia babeczki jogurtowe. Te są z jagodami, które dzielnie sama zbierała!
Dzień chyli się ku końcowi. Siedzę w fotelu, mam czas na chwilę refleksji. Tak bardzo poruszył mnie wczorajszy apel płynący z Domu Tymianka.
Wszystkich odwiedzających proszę:
ZAJRZYJCIE DO DOMU TYMIANKA (banerek po prawej)
PODOPIECZNI ORI POTRZEBUJĄ POMOCY!!!
MIARĄ CZŁOWIEKA JEST JEGO STOSUNEK DO ZWIERZĄT!
Piękne masz koty ,a i myszka wygląda na sympatyczną - żeby tylko nie przyprowadziła rodzinki - bułeczki ach bułeczki i do tego kubek mleka taki ciepły prosto od krowy.Marzenie .
OdpowiedzUsuńPrześlij mi swojego maila to dam Ci przepis na nalewkę z porzeczek - czekam !
UsuńAle wychuchane te kociaki, aż miło popatrzyć. Mysza też zadbana i bardzo sympatyczna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHalszko za tą myszkę, to mogłabym Cię normalnie wyściskać!
OdpowiedzUsuńKoty masz świetne, kastrowałaś je? Dobrze im się u Ciebie powodzi! Serdecznie pozdrawiam;-))
Kotki są z pewnością szczęśliwe u Ciebie. Myszka też jest sympatyczna, ale chyba bym nie chciała, żeby mi do chlebaka zaglądała. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękny post. Czytałam go z ciarkami na plecach i łezką w oku. Jestesmy rodziną kochajacą zwierzęta, więc z ogromną przyjemnoscią przeczytałam historię kotków. Zdjęcie trzech kotów na parapecie- rewelacja! Marzę o kocie bardzo, tym bardziej, że od roku mieszkam w wymarzonym domu, ale niestety mój psiak na pewno nie byłby przyjacielem. Ma to wkalkulowane w genach. Raz do roku zawozimy karmę do schroniska, przez co czujemy się odrobinę lepiej i spłacamy dług za tych, przez których te zwierzęta tam się znajdują. Gorąco pozdrawiam i cieszę się, że mogę tu bywać.
OdpowiedzUsuńja też mam trzy kociaki ... i też trzymają się blisko siebie;
OdpowiedzUsuńuwielbiam te stworzenia i obserwując je książke by można napisać ...
śliczna fota myszora ... hihi
Piękne :)! I słowa i zdjęcia i.... zwierzaki :D...
OdpowiedzUsuńMysz urocza! Zachwyciła mnie :). Gryzoń babeczkowy też słodki :)... Pozdrowienia.
Jak pieknie piszesz o swoich kocurach:))) widać,że kochasz zwierzęta:))
OdpowiedzUsuńHalszko,piękna ta Twoja opowieść o kotach.Ja mam tylko jednego,ale też go bardzo lubię i po bliższej obserwacji,aż trudno uwierzyc,jakie to mądre zwierzaczki.A z myszką to mnie naprawdę zaskoczyłaś?
OdpowiedzUsuńJa uciekam przed myszą w panice.Chociaż odkąd kot jest naszym domownikiem ,myszy się wyprowadziły.
A jogurtowe babeczki wyglądają tak smakowicie,że chyba pobuszuję w internecie za przepisem.
BABECZKI JOGURTOWE
Usuń1 mały jogurt (kubeczek po jogurcie jest miarką)
2 pełne miarki mąki
2 miarki cukru
1/2 miarki oleju 100 ml (ja daję z pestek winogron, który ma neutralny zapach i smak)
3 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
sztypta soli
Całe jajka zmiksować z cukrem + wanilia. Stopniowo dodajemy olej, jogurt i mąkę z proszkiem do pieczenia.
Wyrobić na jednolitą, gładką masę.
Ja piekę na blaszce mufinkowej ze specjalnymi papierowymi foremkami.
Piekarnik nagrzany do 180 st., piec ok 40 - 45 min.
można dodać bakalie, owoce, czekoladę.
Moje wnuki uwielbiają mufinki polukrowane i posypane słodką, kolorową posypką. Z jednej porcji wychodą 24 babeczki, które znikają w mgnieniu oka :)
Zawsze wychodzą!
SMACZNEGO!!!
W razie wątpliwości proszę pisać. wszystko chętnie wyjasnię :)
Dziękuję!
UsuńMuszę wypatrywać kotki na blogach, albo gdy idą chodnikiem, bo moja Kleopatra odeszła.Ale jak udało Ci się ,Halszko pstryknąć myszkę...Serdecznosci.
OdpowiedzUsuńFajnie te koty mają u Ciebie i tak ciepło piszesz o tym co się wokół dzieje. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńja mam 2 koty w tym jednego już nie ma czwarty dzień a co do podszewki do koszyka to mam pytanie jak ją uszyłaś bo ja do szycia to raczej smykałki nie mam ale mam materiał pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHalszko, mogę przebywać godzinami u Ciebie.
OdpowiedzUsuńTak tu swojsko, gościnnie i tak bardzo pięknie.
Prawie zawsze, coś przygotujesz na przybycie gości, tym razem apetyczne babeczki.
A koteczki marzenie. Śliczne wypielęgnowane. Jakże u Ciebie czują się bezpiecznie.
Serdecznie pozdrawiam
Halinko, coraz ładniej i smacznie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńKociaki , wiadomo ciągną tam, gdzie są dobrzy ludzie, a u Ciebie mają wyjątkowo, przestrzeń, jedzonko w domu i zagrodzie, a tłuściutkie,to po kozim mleku.
Przepis na babeczki już mam, a teraz tylko foremki zakupić.
I ten cudowny zachód słońca.
Pozdrawiamy i ściskamy Cie bardzo, bardzo mocno.
Pa
Zdjęcie myszki w szparce pod fotelem- bezcenne!
OdpowiedzUsuńWspaniała z Ciebie Kocia Mama ! Ja też kocjam koty i ostatniego rudzielca adoptowałam :)Niestety wyjeżdzając za granicę dla jego bezpieczeństwa zostawiłam go w domu pod opieką synów :)Został wychowany na wsi,uwielbia łowy i wyprawa do mista mogłaby się dla niego źle skończyć.Bardzo za nim tęsknię :(
OdpowiedzUsuńTwoje koty są wspaniałe i co najważniejsze otoczone miłością :)))
Pozdrawiam serdecznie!
Witam i mam prośbę :-). Proszę niech wnuczek sprawdzi, czy dobrze rozpoznałam motyle w moim obecnym poście. *** W moim oczku wodnym jeszcze dwa lata temu było sporo żabek, niestety pojawiły się zaskrońce i żabek nie ma. Próbowałam "zażabić" je już dwukrotnie , ale nic z tego nie wyszło. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post! widać, że kochasz zwierzęta.
OdpowiedzUsuńWspaniała z Ciebie osóbka.
Ja obecnie nie mam kota, ale przychodzi do nas kot mieszkający gzieś na naszej ulicy. Trochę się pobawi, prześpi, napije mleczka, zrobi kupkę w ogródku i idzie dalej :)
Dostał ksywkę ,,srajda'' przez to załatwianie się w ogródku!:)
Myszka to taka chyba w połowie oswojona, że dała się sfotografować :D
Witam CIĘ serdecznie!!!!!Wspaniały i baaaaaardzo ciekawy blog>>>>jeśli pozwolisz będę stałym bywalcem.....Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana! cudne kocięta, oj serce się raduje :-))) dziękuję Ci Halszko za odwiedziny i miły komentarz. Ja teraz tak rzadko do Was zaglądam, moje blogi też stoją odłogiem...niebawem jednak, gdy będę miała już więcej pracy w domu a nie na budowie z pewnością odrobię zaległości. Pozdrawiam serdecznie Magda
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Fantastyczne klimaty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMusiałam jeszcze raz wpaść na Twój post gdzie są koty, jest taki piękny...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wspaniali lokatorzy, miło przypomnieć sobie lato w ten zimniasty poranek
OdpowiedzUsuń