Obserwatorzy

niedziela, 22 kwietnia 2012

Mieszkańcy domu w lesie cz.III


Wszystko zaczęło się od jednej kózki, ZUZI. Dostałam ją w prezencie od znajomych na nową drogę życia :)
(po przeprowadzce z blokowiska do mojej leśniczówki).

                                                                           ZUZIA


To na niej nauczyłam się doić. Doję każdego dnia, dwa razy dziennie!
Z mleka robię pyszny biały ser, czasami smażony. Zbieram śmietanę i robię masło. 
Ciekawostka:
Mleko kozie się nie kwasi. Trzeba je zakwaszać (ja używam kefiru).  
Zuzia to przewodniczka koziego stadka.
Takim uśmiechem wita mnie na łące.

                                                                              ŁATKA
 

Podobna do Zuzi. Jest jej córką. Urodziła się w domu w lesie. Dokarmiałam ją mleczkiem ściąganym od jej mamy do butelki. Miała kłopot z ssaniem, była zbyt słaba. Po tygodniu nabrała krzepy i wyrosła jak widać na zdjęciu na wspaniałą kózkę. Nie lubię jej doić. Tak jak każda kobieta ma inny biust, tak kozy mają różne wymiona :) Łatka ma wymię twarde, trudne w dojeniu.
Aż ręce mdleją, szczególnie po całym dniu pracy w ogrodzie.

                                                                       FRYTKA


Frytka jest u mnie od jesieni. Wcześniej nie miała lekkiego życia. Jak zobaczyłam w jakich warunkach mieszka i jak jest traktowana postanowiłam jej pomóc. Wykupiłam ją.
 Do tej pory jest bardzo nieufna. Pozostałe kózki zgodnie z wymogami UE noszą kolczyki indentyfikacyjne.
Frytka wymogi Unii ma w nosie, jej kolczyki leżą w szufladzie. Każda próba zakolczykowania kończy się ucieczką. Moim sukcesem jest to, że czasami mogę ją podrapać za uszkiem nie powodując panicznej reakcji.

Na koniec moja ostatnia praca szydełkowa zainspirowana ogrodem.


8 komentarzy:

  1. Witaj Halszko :) Jestes niesamowita, wiesz? Znalazłas swoje miejsce na ziemi i juz pewnie nie teraz nie umiałabys mieszkac w mieszkaniu w bloku. Dziekuje Ci za te piekne zdjęcia, gdzie przedstawiasz Twoje zwierzaki. Pisz o nich czesto i duzo. Prosze. Halszko, kiedy Ty jeszcze masz czas na robotki? Piekna firaneczka. Bardzo mi sie podoba. Życzę Ci spokojnego tygodnia :) Pozdrawiam. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  2. Robiłam podobną ale poszłam na łatwiznę i wykonałam bez łączenia .
    Cudowna firaneczka .

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałam dopisać że ja robiłam ja z boku i łączenia nie wchodziły w rachubę , bo firanka miała mieć o ile pamiętam 230 cm szerokości wiec nie chciałam się tak męczyć .

    OdpowiedzUsuń
  4. Halinko, podziwiam Twoja menażerię, piękne otoczenie i samą Ciebie za to co robisz. Już teraz się nie dziwię dlaczego tak wcześnie rano wstajesz, masz do czego.
    A firaneczka - miodzio i właśnie tam u Ciebie pasuje super. Uwielbiam takie wiejskie klimaty... ganeczek, stoliczek, obok kwitnące malwy .... herbatka z konfiturą lub z plackiem drożdżowym, albo świeży chlebek i masełko..., ach ...
    Halinko,mój mąż zakochany w kiziach, ta czarna mu się podoba.
    Co do mleka, to kozie, podobnie jak i owcze samo się nie kwasi, u nas używało się podpuszczki.
    Dobrej nocki, pa
    PS. Dzisiaj sobie poużywałam na działce

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Halinko :)
    Wspaniałe te Twoje kózki, urocze :) Koziego mleka nigdy nie próbowałam ale napewno jest pyszne :)
    A co do firanki to jak dla mnie mistrzostwo :) Ja uwielbiam szydełko ale do takich dzieł nie mam cierpliwości, hihi wolę podziwiać je u innych :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podobają Twoje kurki puchatki. Chętnie bym się wymieniła jajkami. Ja mogłabym podarować jajka od Arukany, która jest czarna i znosi niebiesko zielonkawe jajka z niską zawartością cholesterolu. Pozdrawiam Hania

    OdpowiedzUsuń
  7. każda kózka to inny charakterek :)mają osobowość.
    Mieliśmy kontakt z kózkami na wakacjach w leśniczówce, zawsze wybierałam miejsce gdzie były kozy, bo moja Agniesia miała od urodzenia alergię i mogła pić tylko kozie mleko. Co to była za frajda jak okazało się, że mleko nie jest z kartonika tylko doi się kózkę :) Dzieci były zachwycone jak mogły je karmić. Dawno to było, dziś Agniesia to Agnieszka i właśnie szykuje sie do matury.
    Widzisz Halszko jakie wspomnienia przywołujesz swoimi opowieściami i zdjęciami.
    Pozdawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Kóżki... :)))))))) U mnie na razie jedna kózka... ciekawe jak będzie dalej... tylko mi brakuje murowanych budynków gospodarczych... zwierzęta mam w drewnianych szopkach pobudowanych... nie do końca jestem z tego zadowolona... :/

    OdpowiedzUsuń